Select your language
Afrikaans
Arabic
Basque
Bulgarian
Catalan
Chichewa
Chinese
Croatian
Czech
Danish
Dutch
English
Farsi
Fijian
Filipino
French
German
Greek
Hebrew
Italian
Japanese
Kinyarwanda
Kisongie
Korean
Lingala
Malagasy
Norwegian
Nuer (Sudan/South-Sudan)
Oromo
Polish
Portuguese
Romanian
Russian
Slovak
Somali
Spanish
Swahili
Swedish
Tshiluba (DR Congo)
Turkish
Welsh

Małżeństwa są zawierane w niebie

R. E. A. Retallick

ROZDZIAŁ 1

MAŁŻEŃSTWA ZAWIERANE SĄ W NIEBIE

W szóstym dniu stworzenia, jak czytamy w Księdze Rodzaju 1, Bóg zobaczył, że wszystko, co uczynił, było „bardzo dobre”. To dzieło stworzenia osiągnęło swój punkt kulminacyjny w uformowaniu człowieka z prochu ziemi, w którego Bóg tchnął swoje własne „tchnienie życia”. W tym pierwszym rozdziale czytamy po prostu, że człowiek został stworzony na obraz Boga i że byli to mężczyzna i kobieta. Dopiero w drugim rozdziale poznajemy cudowne szczegóły wyjątkowej formacji człowieka, ale już w rozdziale pierwszym czytamy, że Bóg im błogosławił i przedstawił swój cel swoim stworzeniom: „Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, i uzupełniajcie ziemię, i ujarzmiajcie ją”. Człowiek otrzymał również panowanie nad wszystkimi żywymi stworzeniami na lądzie, w morzu i w powietrzu.

W Księdze Rodzaju 2 czytamy, jak Bóg ukształtował człowieka i jak przez boskie tchnienie otrzymane do jego nozdrzy stał się „duszą żyjącą”. Następnie, w wersecie 18, czytamy o czymś, co „nie było dobre”. Nie było dobrze, powiedział Pan Bóg, aby człowiek był sam. „Uczynię mu pomoc odpowiednią dla niego”. (R.S.V. „pomocnik odpowiedni dla niego”). Adamowi pozwolono nazwać wszystkie ptaki i zwierzęta, ale dla niego nie było żadnego towarzysza. Wtedy Bóg sprawił, że Adam zapadł w głęboki sen, a z żebra wyjętego z jego boku stworzył Ewę, odpowiednią towarzyszkę dla mężczyzny. Nic dziwnego, że Adam mógł wykrzyknąć: „To jest teraz kość z moich kości, a ciało z mojego ciała”. Na tej podstawie mamy rozwiniętą Boską zasadę, jeszcze przed urodzeniem dzieci: „Dlatego opuści człowiek ojca swego i matkę swoją, i złączy się z żoną swoją, i będą jednym ciałem”. Słowa te są cytowane przez naszego błogosławionego Pana w odpowiedzi na pytanie uczniów o rozwód, jak również przez apostoła Pawła, pod przewodnictwem Ducha Świętego, w Liście do Efezjan 5, gdzie wskazano, że związek męża i żony typizuje Chrystusa i Jego zgromadzenie.

W odniesieniu do Adama i Ewy można zarzucić, że nie przeszli oni żadnej ceremonii cywilnej — nie było jeszcze ludzkich praw — ale jest oczywiste, że Bóg uznał za konieczne, abyśmy mieli ten zapis o pierwszym „małżeństwie”. Zapewnienie partnera należało do Boga i nikt inny nie mógł tak adekwatnie zaspokoić tej potrzeby. Potwierdza to coś, w co wielu z nas nadal wierzy, że „małżeństwa zawierane są w niebie”.

Być może dobrze byłoby przypomnieć sobie Boży zapis, że uczynił ich „mężczyzną i kobietą”. Wróg dusz, uznając, że zdrowe życie rodzinne jest tym, co Bóg zamierzył dla swoich stworzeń, od początku starał się podważyć związek mężczyzny i kobiety. Mają oni być wobec siebie komplementarni i zostali fizycznie i psychicznie ustrukturyzowani, aby tworzyć pełne i satysfakcjonujące partnerstwo. W społecznościach złożonych wyłącznie z mężczyzn lub kobiet zbyt często obserwujemy niezrównoważone podejście do życia, często prowadzące do chorobliwego i przesadnego pożądania płci przeciwnej. Dość wcześnie w historii ludzkości czytamy o zboczonych zachowaniach moralnych, wynikających często z braku rozpoznania własnej natury. Dzisiejsze „ustawy o dyskryminacji” w podobny sposób starają się zaprzeczyć temu, że z gruntu jesteśmy albo mężczyznami, albo kobietami i mamy różne zadania i funkcje. Nie jest to kwestia żadnej niższości kobiet; jesteśmy inni, ponieważ Bóg nas takimi uczynił. Niektórzy mężczyźni żałują, że nie urodzili się kobietami, a niektóre kobiety żałują, że nie są mężczyznami, ale mądrze jest widzieć, że Bóg uczynił nas takimi, jakimi jesteśmy, wiedząc, jak najlepiej możemy wypełnić Jego cel tutaj na ziemi; w niebie bowiem nie ma mężczyzny ani kobiety. Często zwracano uwagę na to, jak kobieta pozwala, by jej serce wpływało na jej decyzje, podczas gdy mężczyzna częściej skłania się do podążania za dyktatem swojego umysłu. Kobieta zazwyczaj ma większe baczenie na wygląd i może szybciej wykryć niespójność charakteru przez „kobiecą intuicję”, podczas gdy mężczyzna może czekać, aż usłyszy rzeczowy opis sprawy, zanim podejmie decyzję. Również w tym przypadku różnice te mogą się wzajemnie uzupełniać, zwłaszcza w obliczu różnorodnych problemów związanych z rodzicielstwem.

Kiedy dochodzimy do 24 rozdziału Księgi Rodzaju, czytamy o słudze, który został wysłany przez Abrahama, aby znaleźć żonę dla jego syna. Zauważamy, że sługa uczynił ze swego zadania sprawę gorącej modlitwy i jak ta modlitwa została wysłuchana prawie natychmiast po jej wypowiedzeniu. Przedstawia on Rebece i jej rodzinie wszystko, co polecił mu jego pan. Mówi też, dlaczego udał się w tak długą podróż, zamiast wybrać narzeczoną dla syna swego pana bliżej miejsca zamieszkania Abrahama. W końcu sprawa zostaje postawiona przed samą Rebeką. Abraham przewidział ewentualną odmowę: „Jeśli kobieta nie będzie chciała pójść za tobą, wtedy zostaniesz oczyszczony z tej mojej przysięgi”. Tak się złożyło, że młoda dama była pod takim wrażeniem tego wszystkiego, co sługa opowiedział o bogactwie swego pana i błogosławieństwie Bożym, że nie wahała się ani chwili. „Pójdę”. To znowu jest ważnym czynnikiem w szczęśliwym małżeństwie. Jeśli młoda kobieta ma jakiekolwiek wątpliwości w swoim umyśle, mądrzej jest odłożyć decyzję do czasu, aż będzie pewna, że to jest Boży partner dla niej, a jeśli wątpliwości się utrzymują, odmówić bycia zmuszoną do podjęcia decyzji, która może zrujnować jej życie, jak również życie jej przyszłego męża. W przypadku Rebeki nie było żadnych wątpliwości i czytamy, że Izaak kochał ją i był pocieszony po śmierci swojej matki.

Kiedy dochodzimy do historii Jakuba, stajemy w obliczu innej sytuacji. Samowola i przebiegłe oszustwa, które charakteryzowały Jakuba, są dobrze znane, a kiedy po oszukaniu ojca i pozbawieniu brata błogosławieństwa, przyszedł pracować dla swego wuja Labana, wydaje się, że spotkał się z równym sobie. Nie ma wątpliwości, że jeśli chodzi o Rachelę, była to „miłość od pierwszego wejrzenia”. Może to być początek szczęśliwego i satysfakcjonującego małżeństwa; ale nie zawsze. W tym przypadku Laban wziął prawo w swoje ręce i chociaż odbyła się odpowiednia ceremonia zaślubin według zwyczajów panujących w tej części świata, panna młoda została zawoalowana, a kiedy znaleźli się w zaciszu własnego namiotu, Jakub odkrył, że zamiast Racheli dostał Leę! To przebiegłe oszustwo ze strony Labana doprowadziło Jakuba do pogańskiej praktyki, która później stała się dość powszechna w Izraelu, posiadania więcej niż jednej żony. Nie było to oczywiście od początku zamiarem Boga, a w historii Jakuba widzimy, jakie problemy to powodowało. Pierwszym przypadkiem bigamii w Biblii jest sytuacja, w której Lamech, potomek Kaina, wziął dwie żony i uraczył je pikantnymi pieśniami o własnej przemocy. Chociaż bigamia lub poligamia nie jest nigdzie wyraźnie zabroniona w Piśmie Świętym, istnieje wiele wskazówek, że nie jest to tym, co Bóg zamierzał dla ludzkości. Szczególnie w Nowym Testamencie podkreśla się, że starszy lub nadzorca w zgromadzeniu musi być „mężem jednej żony”. W przepisach dotyczących mianowania króla w Izraelu, jednym z postanowień było to, że nie powinien on „mnożyć żon” - przykazanie, którego nie dotrzymał nawet król Salomon.

 

ROZDZIAŁ 2

CZY POTRZEBNY JEST NAM ŚLUB?

Istnieje coraz większa tendencja do uważania małżeństwa za staroświeckie. „Czy to naprawdę ma znaczenie, jeśli decydujemy się na wspólne życie, nawet jako środek tymczasowy, aby sprawdzić, czy dobrze się dogadujemy na tyle, by wziąć ślub?”. W niektórych krajach, rzeczywiście, prawa nie tylko uznają to nieregularne „życie rodzinne”, ale zachęcają do niego. Niektóre pary stwierdzają, że są w lepszej sytuacji finansowej, jeśli są zarejestrowane jako dwie osoby niezamężne, nawet jeśli osobiście uważają się w jakiś sposób za małżeństwo. Na najniższym poziomie ten rodzaj związku jest tak luźny, że nie daje żadnego bezpieczeństwa żadnemu z partnerów: zbyt łatwo jest zmęczyć się sobą i odejść z kimś innym, a to może się powtarzać w nieskończoność. Na nieco wyższym miejscu są dzieci z takiego „związku”, które znajdują się w niekorzystnej sytuacji, nawet w tych tak zwanych „oświeconych” czasach. Jeśli rodzice są tak luźno związani ze sobą, to jaką szansę ma dziecko na szczęśliwe, bezpieczne życie? W Biblii wielokrotnie widzimy, jak dzieci urodzone poza małżeństwem pozbawione są praw obywatelskich (Księga Drugiego Prawa 23:2) i dziedziczenia (Księga Rodzaju 25:6).

Bracia Jeftego jasno wyrazili swoje uczucia w tej kwestii, chociaż nie mieli nic przeciwko późniejszemu zaakceptowaniu jego biegłości jako przywódcy wojskowego.

W historii Rut otrzymujemy zachwycający obraz szczęśliwego małżeństwa. Rut pochodziła z dalekiego kraju i nie miała własnych praw, lecz jej teściowa skontaktowała ją z bogatym krewnym, który był w stanie przywrócić rodzinie jej majątek. On już wcześniej obserwował spokojne zachowanie się Rut, jak również jej wierną uwagę wobec Naomi, jej teściowej, tak, że gdy przyszło do uczynienia jej swoją żoną, nie miał wątpliwości, że to był Boski wybór. W ostatnim rozdziale tej małej księgi czytamy, jak Boaz zadbał o to, aby całe miasto wiedziało, że odkupił dziedzictwo i że wziął Rut za żonę. Nie szczędzono wysiłków, aby ta transakcja została poświadczona zgodnie z prawem żydowskim, a nawet ludzie, którzy stali obok i potwierdzali transakcję, wymówili błogosławieństwo dla szczęśliwej pary: „Niech Pan sprawi, aby kobieta, która wejdzie do twego domu, była jak Rachela i jak Lea, które to dwie zbudowały dom Izraela”. Następnie czytamy, że „Boaz wziął Rut, i została jego żoną; a gdy wszedł do niej, Pan dał jej począć, i urodziła syna”. Jak wiemy, syn ten miał być przodkiem Dawida, jak również naszego błogosławionego Pana według ciała.

Tak więc najmniejsze, co powinniśmy zrobić, to dostosować się do prawa kraju, w którym żyjemy, i zobaczyć, że jesteśmy legalnie zarejestrowani jako mąż i żona. Niektórzy mogą uważać, że to wystarczy, ale dla wierzących jest o wiele lepiej, jeśli możemy dać naszym braciom i siostrom możliwość modlenia się z nami i polecania nas Panu. Jaka to może być szczęśliwa okazja! Nasz Pan dokonał swego pierwszego cudu na weselu w Kanie. Nie wiemy, czyj to był szczęśliwy dzień — chociaż niektórzy mają pomysł, że mógł to być Natanael, o którym czytamy w poprzednim rozdziale, a który z pewnością pochodził z Kany, który zaprosił Pana na swoje wesele. Ktokolwiek to był, możemy być pewni, że był zachwycony, gdy mistrz ceremonii powiedział mu, że zachował dobre wino do końca. Czytamy, że Jezus został zaproszony i Jego uczniowie. Jest to szczęśliwy dzień, w którym przyrzekamy sobie wzajemnie naszą miłość i wierność, świadomi, że czynimy to w obecności naszego Pana i tych, którzy są Jego własnością. Ten dzień jest pierwszym dniem nowego wspólnego życia, po którym, jak Pan pozwoli, nastąpi jeszcze wiele dni szczęśliwego życia domowego, w którym jedną z największych radości będzie okazywanie gościnności. Dom, w którym Pan jest czczony, będzie miejscem, w którym szczególnie mile widziani są domownicy wiary, czy to na filiżankę kawy, czy na dłuższą wizytę. List do Hebrajczyków 13 przypomina nam, że wielu, okazując gościnność, zabawiało aniołów bezwiednie. Nawet gdy jesteśmy sami, każdy posiłek może być czasem społeczności, jak czytamy w 1 Liście do Tymoteusza 4:4,5: „Każde stworzenie Boże jest dobre i nie ma czego odmawiać, jeśli jest przyjmowane z dziękczynieniem; bo jest uświęcone słowem Bożym i modlitwą”. Gdy dzieci rodzą się w takim domu, gdzie modlitwa i czytanie Słowa towarzyszą każdemu posiłkowi, tworzy się podstawa do konsekwentnego życia chrześcijańskiego. Oczywiście, każde dziecko musi mieć osobistą wiarę w Pana Jezusa. Rodzice nie mogą wierzyć za swoje dzieci. Niemniej jednak dobry zwyczaj jest zaszczepiany od najmłodszych lat, a podtrzymywany przez modlitwy rodziców jeszcze przed ich narodzeniem, możemy ufać, że Bóg wszelkiej łaski przyprowadzi je do siebie w swoim czasie.

 

ROZDZIAŁ 3

JAK DŁUGO POWINNO TRWAĆ MAŁŻEŃSTWO?

Nie jest to jedyny okres w historii, kiedy mężczyźni traktowali małżeństwo lekko, ale wydaje się, że słowo „rozwód”, które kiedyś ledwo odważyliśmy się wymówić, jest teraz nie tylko mówione, ale praktykowane nawet przez wielu wierzących. W rzeczywistości, dla wielu słowa z Filipian 3:19, „których chwała jest w ich hańbie,” może być trafnym opisem. Wiemy, że niektórzy mężowie w czasach Starego Testamentu oddalali żony dla błahych powodów, i też są aluzje w zapisach proroków do niewiernych żon, ale nie ma wątpliwości, że to było daleko od intencji Boga dla rodzaju ludzkiego. List do Rzymian 7 zaczyna się od słów: „Czy nie wiecie, bracia (bo mówię do tych, którzy znają prawo), jak to prawo panuje nad człowiekiem, dopóki żyje? Albowiem kobieta, która ma męża, jest związana prawem ze swoim mężem, dopóki on żyje; ale jeśli mąż umrze, jest uwolniona od prawa swojego męża. Jeśli więc, póki żyje jej mąż, wyjdzie za mąż za innego mężczyznę, będzie nazwana cudzołożnicą; ale jeśli jej mąż umrze, jest wolna od tego prawa, tak że nie jest cudzołożnicą, choć wyszła za mąż za innego mężczyznę” (Patrz też 1. Koryntian 7:39).

Pismo to wprowadza ważną duchową zasadę, która nie jest naszym obecnym tematem, ale zasada ta opiera się na boskim nacisku na trwałość małżeństwa. Gdy faryzeusze pytali Pana o legalność rozwodów, On od razu nawiązał do stworzenia człowieka: „Stworzył ich jako mężczyznę i kobietę, i rzekł: Z tego powodu opuści człowiek ojca i matkę i złączy się ze swoją żoną; i będą dwoje jednym ciałem”. Potem dodał: „Co więc Bóg złączył, niech człowiek nie rozłącza”.

Gdy oni uparcie kusili naszego Pana, zwracając uwagę na przepis Mojżesza dotyczący oddalenia żony, On powiedział im wyraźnie, że „Mojżesz z powodu zatwardziałości serc waszych pozwolił wam oddalić żony wasze; lecz od początku tak nie było”. Musi być wielu dzisiaj, którzy mówią, jak niektórzy z uczniów przy innej okazji: „Trudna to mowa; któż jej słuchać może?”. Słowo Pańskie jest jasne i wyraźne, i to do nas należy posłuszeństwo.

Przemawiając do Izraela przez proroków, Bóg często posługiwał się obrazem małżeństwa i niewierności żony, aby pokazać tragizm takiego zachowania. Ozeasz, oczywiście, jest jednym z najbardziej uderzających przykładów. Prorok ten musiał przejść przez straszne doświadczenie posiadania żony, która była mu niewierna, a to odnosi się do niewiernego narodu, dla którego Bóg uczynił tak wiele. Ich jedyną odpowiedzią było opuszczenie Go i zwrócenie się do bożków narodów otaczających ich. Również w Izajaszu (54:5) Bóg używa tego samego obrazu: „Stwórca twój jest mężem twoim”. Nic dziwnego, że był zasmucony, gdy Jego lud poszedł, jak powiedział, za innymi kochankami. Jeremiasz używa tej samej figury (3:14): „Nawróćcie się, o dzieci wstecznictwa, mówi Pan; bo jestem wam mężem”.

 

ROZDZIAŁ 4

JAK ZNALEŹĆ PARTNERA?

Zauważyliśmy już, że sługa Abrahama, wysłany w celu znalezienia żony dla Izaaka, uczynił to przedmiotem gorącej modlitwy. Obok zbawienia naszej duszy, wybór odpowiedniego partnera jest być może najważniejszą decyzją w naszym życiu. Dlatego ważne jest, abyśmy uczynili to przedmiotem modlitwy i w tej sprawie, jak we wszystkim innym, nie polegali tylko na własnym zrozumieniu. Pomoc i radę od mądrych wierzących warto mieć przed podjęciem wszelkiej decyzji. Dzieci Izraela miały zakaz poślubiania tych z narodów, które je otaczały, ponieważ były bałwochwalcami i odwróciłyby ich serca od żywego i prawdziwego Boga. W czasach Nehemiasza, po powrocie Żydów z wygnania w Babilonie, okazało się, że wielu z nich poślubiło obce żony, a dzieci nie mogły nawet zrozumieć czytania Bożego prawa. W ostatnim rozdziale swojej księgi Nehemiasz zgromadził ludzi, przypominając im o strasznym przykładzie króla Salomona, który mimo swej mądrości zwrócił się na starość do bogów swoich licznych żon, a nawet czynił to, co było złe w oczach Pana, który dwukrotnie ukazał mu się, gdy był młodszy.

Tu jako uzupełnienie warto przytoczyć wypowiedzi Charlesa H. Mackintosha oraz Leslie M. Granta.

Leslie M. Grant pisał: Nie upłynęło wiele czasu, zanim ludzkość bardzo się rozmnożyła na ziemi, a wraz z nią rozmnożyły się straszliwe skutki grzechu. Jest to podkreślone w skorumpowanym zmieszaniu „synów Bożych” z „córkami ludzkimi”. Widzieliśmy w rozdziale 5, że ród Seta zachował „podobieństwo Boże” w pewnej przynajmniej mierze, dlatego nazwano ich „synami Bożymi”: byli oddzieleni od zła linii Kaina. Tak też jest dzisiaj, wychodząc spośród bezbożnych i będąc oddzielonymi, wierzący zajmują miejsce, w którym Bóg mówi o nich: „będziecie moimi synami i córkami” (2. List do Koryntian 6,17-18). Niestety, ci z linii Seta zostali uwiedzeni przez atrakcyjność kobiet z linii Kaina i brali sobie żony tak, jak sami wybrali. Dziś jest tak samo, jeśli wierzący poślubi niewierzącego: będą tego smutne skutki, bo Bóg wyraźnie tego zabronił. Niektórzy przypuszczają, że „synowie Boży” to upadli aniołowie, łącząc to z Księgą Hioba 1,6; gdzie w ich mniemaniu mówi się o „synach Bożych” jako o aniołach. Jednak ludzie częściej w Piśmie Świętym są nazywani „synami Bożymi” niż aniołowie. Poza tym aniołowie są bezpłciowi (Ewangelia wg Mateusza 22,30) i nie mają ciał: są duchami (List do Hebrajczyków 1,14). Jest nie do pomyślenia sugerowanie, że Bóg stworzyłby specjalne ciała dla upadłych aniołów, aby mogli bezbożnie wykorzystywać kobiety. Ta sprawa jest wyraźnie rozstrzygnięta przez Słowo Boże w wersecie 3: „Pan powiedział: Duch mój nie zawsze będzie współdziałał z człowiekiem, bo i on jest ciałem”. Jest jasne, że „synowie Boży” byli tu odpowiedzialnymi stronami: to oni brali żony, a nie żony brały ich. Bóg nazywa więc synów Bożych ludźmi, podkreślając jednocześnie, że są oni „ciałem”, a nie duchem, jak aniołowie. Tak wczesne w historii wydarzenie to stanowi uroczyste ostrzeżenie dla wierzących przed łączeniem się z niewierzącymi. Takie mieszanki są często mocno potępiane w Starym Testamencie, jak również w Nowym. Weźmy pod uwagę Księgę Ezdrasza 9,1-4 i 2. List do Koryntian 6,14-18.

Bóg przez swego Ducha wadził się z ludźmi przeciwko ich rozmyślnemu grzechowi, ale Jego cierpliwość miała się skończyć, choć najwyraźniej pozwolił im na kolejne 120 lat, zanim zniszczył cywilizację. 1. Księga Mojżeszowa 5,32 mówi o tym, że Noe miał 500 lat, więc wydaje się, że Bóg przemówił tak jak w wersecie 3. na dwadzieścia lat przed tym, gdy Noe miał 500 lat. Zanim synowie Boga wzięli córki ludzi za żony, na ziemi były olbrzymy. Nie ma żadnej wskazówki, dlaczego ludzie stali się olbrzymami (1. Księga Mojżeszowa 6,4), ale ogólnie w Piśmie Świętym olbrzymy są związani z niewiarą. Duchowa lekcja z tego jest taka, że niewierzący aspirują do bycia wielkimi i wybitnymi, ale olbrzym to nienormalne monstrum.

Następnie czytamy, że potomstwo synów Bożych i córek ludzkich stało się „mocarzami, mężami sławnymi”. Zauważmy, że nadal są to „ludzie”, a nie aniołowie. Jeśli wierzący poślubi niewierzącego, to wierzący jest odpowiedzialny za zło, a nie niewierzący. Wierzący wykorzystuje w ten sposób swoje liczne przywileje i zalety w niewierny sposób. Niewierzący partner dostaje korzyści z tych bez narodzenia się na nowo, a wynik jest taki, że ich dzieci stają się wybitne i wpływowe w świecie. W rzeczywistości, wierzący sam, jeśli używa swoich chrześcijańskich możliwości dla świata, może stać się wielkim w świecie, ale nie jest wierny swojemu Panu. Tak więc ta mieszanka przynosi korzyści światu w sposób materialny, ale Pan jest okradany z honoru, który należy do Niego. Jest to wielka niegodziwość w oczach Pana, ponieważ jest to podstawa każdego innego rodzaju zła. Ludzie chcą tego, co teraz: widzą możliwości materialnego dobrobytu, a Bóg jest spokojnie ignorowany. „Każda intencja” myśli ich serc była nieustannie tylko zła. Linia Seta stała się tak samo niezależna od Boga i bezduszna jak linia Kaina. Sam Set bez wątpienia był wierzący, ale w tym czasie jego potomstwo stało się niewierne. Bóg nie ma wnuków. Z pewnością Bóg wiedział od wieczności, że człowiek tak bardzo się zepsuje, a jednak w wersecie 6. jest powiedziane, że żałował, iż stworzył człowieka na ziemi. To z pewnością wskazuje na głębokość smutku, jaki odczuwa Bóg, rozważając grzech ludzkości. Z jednej strony wielka mądrość i moc Boża jest widoczna w Jego stworzeniu, a także w Jego cudownym dziele naprawy po zrujnowaniu człowieka, ale z drugiej strony widzimy rzeczywistość uczuć Jego serca w odniesieniu do Jego stworzeń dobrowolnie wybierających bunt przeciwko Niemu. Chociaż Bóg jest absolutnie suwerenny, to jednak człowiek jest odpowiedzialny i musi odczuć skutki swego rozmyślnego grzechu. Dlatego też Bóg zadekretował, że „wymaże człowieka z powierzchni ziemi”. Jednak zwierzęta, płazy i ptaki są włączone w to niesamowite zniszczenie, ponieważ grzech człowieka objął resztę ziemskiego stworzenia. Ludzie mogą powiedzieć, że kiedy grzeszą, to tylko siebie zranili, ale grzech człowieka zawsze dotyka też innych, nawet nierozumne stworzenia (Na podstawie: Leslie M. Grant, Komentarz do 1. Księgi Mojżeszowej).

Charles H. Mackintosh pisał: Zmieszanie Bożego z tym, co ludzkie, jest szczególną formą zła i bardzo zręcznym chwytem szatana, którym posługuje się w celu zatrucia świadectwa Chrystusowego na ziemi. Mieszanka ta może niejednokrotnie wydawać się czymś, po co warto sięgnąć. Często na pozór wydaje się, że korzystając z tego rodzaju środków, będziemy mieli lepsze powodzenie w rozpowszechnianiu dobrej nowiny i pomnożymy oddziaływanie Bożego wpływu. Może wydawać się nawet, że taki sposób działania przynosi ze sobą więcej pożytku niż szkody. Nasza ocena zależy jednak od perspektywy, z jakiej przyglądamy się temu zjawisku. Gdy rozważamy je w świetle obecności Bożej, nie będziemy umieć dostrzec żadnej korzyści w zmieszaniu się ludu Bożego z synami tego świata czy w uatrakcyjnianiu prawdy przez ludzkie przemyślenia. Rozpowszechnianie prawdy Bożej w taki sposób czy też forsowanie interesów tych, którzy na ziemi powinni być świadectwem dla Boga, nigdy nie jest zgodne z Jego myślami. Boża zasada brzmi bezkompromisowo – odłączenie od wszelkiego zła. Nie da się odstąpić od tej niezmiennej zasady bez wyrządzania szkody prawdzie.

Z relacji zawartej w 6. rozdziale 1. Księgi Mojżeszowej widzimy wyraźnie, że spowinowacenie się „synów bożych” z „córkami ludzkimi” miało smutne następstwa. Co prawda, owoc tego związku, zgodnie z oceną człowieka, wyróżniał się nierzadko pięknym wyglądem – w 4. wierszu czytamy przecież o dzieciach narodzonych z tych związków: „To są mocarze, którzy z dawien dawna byli sławni” (1. Księga Mojżeszowa 6,4). Niemniej jednak wyrok Boży brzmiał zupełnie inaczej. „Pan widział, że wielka jest złość człowieka na ziemi i że wszelkie jego myśli oraz dążenia jego serca są ustawicznie złe” (1. Księga Mojżeszowa 6,5). „Ustawicznie zły” – taki był stan człowieka w oczach Boga, spowodowany zmieszaniem tego, co święte, z tym, co nieświęte. Jeżeli święte pokolenie nie zachowa swej czystości, świadectwo Boże na ziemi zostanie co najmniej mocno zakłócone. Pierwsze dążenia szatana w tym kierunku polegały na próbach udaremnienia zamysłu Bożego przez wybicie świętego potomstwa. Gdy się to nie udało, znalazł inną drogę, na której próbował to osiągnąć – zepsuł je i skaził.

Ważne jest, aby właściwie zrozumieć zamiar, charakter i rezultat tego zjednoczenia się „synów bożych” z „córkami ludzkimi” . Zwłaszcza w naszych czasach coraz popularniejsze są próby igrania z prawdą w celu osiągnięcia jakiegoś sojuszu czy kompromisu. Powinniśmy dobrze mieć się na baczności przed tym niebezpieczeństwem. Prawdziwe porozumienie nie może być nigdy osiągnięte kosztem prawdy. Motto wiernego chrześcijanina powinno brzmieć zawsze: „Prawda za wszelką cenę! Jeżeli na tej drodze da się osiągnąć porozumienie, to tym lepiej, ale prawda za wszelką cenę!”. W przeciwieństwie do tego fałszywa uległość podpowiada: „Porozumienie za wszelką cenę! Jeżeli na tej drodze da się zachować prawdę, to tym lepiej, ale – porozumienie za wszelką cenę!”. Chciejmy nieustannie pamiętać o słowach: „Ale mądrość, która jest z góry, jest przede wszystkim czysta, następnie miłująca pokój” (List Jakuba 3,17). Mądrość, która pochodzi z dołu, aż za często wywraca ten Boży porządek „do góry nogami”. Ponieważ za wszelką cenę chce zachować charakter miłującej pokój, nie może być nigdy czysta. Tam, gdzie rezygnuje się z prawdy, nie może być mowy o autentycznym świadectwie. Dlatego widzimy, że w tym przedpotopowym czasie to smutne połączenie pomiędzy świętym a nieświętym miało tylko taki skutek, że pomogło złu zwyciężyć i sprowadziło nieuchronny sąd Boży (za: Charles H. Mackintosh, Komentarz do 1. Księgi Mojżeszowej rozdział 6, "Zło człowieka").

Aby zastosować to do chrześcijanina, jest oczywiste, że nasz partner musi być wierzący. „Czy dwaj mogą chodzić razem, jeśli nie są zgodni?” Paweł, pisząc do Koryntian, używa jeszcze kilku takich argumentów: „Nie bądźcie nierówno spleceni z niewiernymi; bo jakąż społeczność ma sprawiedliwość z niesprawiedliwością? i jakąż społeczność ma światłość z ciemnością? i jakaż zgoda ma być Chrystusa z Belialem!? Albo jaki udział ma ten, kto wierzy, z niewiernym?” (2. Koryntian 6:14-15).

Gdzie szukamy partnera życiowego? Jeśli szukamy go w dyskotece, na koncercie muzyki pop lub w knajpie albo pubie, to raczej nie znajdziemy tego, którego Bóg dla nas przeznaczył. To przyjemne, gdy ktoś nam mówi: „Poznałem Johna na spotkaniu modlitewnym” lub „Spotkaliśmy się na grupie studiującej Biblię”. Może to oczywiście zdarzyć się w chrześcijańskim domu lub na wakacjach z innymi chrześcijańskimi rodzinami. Najważniejsze jest to, że pobieramy się „w Panu”. To, że druga osoba jest wierząca, nie musi oznaczać, że jest ona automatycznie tą, którą Bóg zamierza, abyśmy poślubili. Jest to wybór, który nie może być dokonany pochopnie. Powinniśmy poznać nie tylko daną osobę, ale także jej pochodzenie i wspólnotę chrześcijańską, do której wszyscy są powołani, aby być wiernymi. Tak często jest to pomijane i dwoje młodych ludzi rozpoczyna wspólne życie, choć oboje są wierzący, ciągnąc w przeciwnych kierunkach. W tej decyzji, jak i we wszystkich innych, musimy być gotowi poddać się woli Bożej, wiedząc, jeśli jesteśmy szczerzy, że w końcu musi to być dla nas najlepsze. Nie powtarzajmy słów pewnej młodej damy, która powiedziała: „Bądź wola Twoja, Panie, ale daj mi Jima!”. Jest to ośmieszanie się w dążeniu do poznania myśli Pana. Pismo Święte mówi: „Cichego nauczy drogi swojej” (Psalm 25:9). Prawdziwie cichy duch pozostawia wybór Bogu, a On nigdy nas nie zawiedzie.

Niektórzy interpretują słowa Pawła w 1. Koryntian 7:16, aby usprawiedliwić małżeństwo z niewierzącym. Apostoł mówi: „Co ty wiesz, o żono, czy ocalisz swego męża, albo jak ty wiesz, o mężczyzno, czy ocalisz swoją żonę?”. Z kontekstu jasno wynika, że mówi to o parze, która pobrała się, gdy oboje byli niewierzący, ale teraz jeden stał się chrześcijaninem. Czy muszą się rozdzielić? Nie, jeśli drugi partner jest chętny do kontynuacji i często widzieliśmy, jak Pan łaskawie pracował w sercu drugiego, tak że w końcu są zjednoczeni w Panu. Z drugiej strony, jeśli wierzący poślubia kogoś, o kim wiadomo, że jest niewierzący lub wierzący ale jednoznacznie i aktywnie nie wyznaje Pana, jest to krok nieposłuszeństwa wobec jasnego nauczania Biblii. Jest to nic innego jak nierówne jarzmo, które zostało wyraźnie zabronione w cytowanym powyżej tekście. Możemy zadać pytanie postawione w innym kontekście: „Czy prowokujemy Pana do gniewu? Czy jesteśmy silniejsi od Niego?” (1 Koryntian 10:22).

Wielu, jak sam apostoł Paweł, zostało wybranych do specjalnego zadania, gdzie żona przeszkadzałaby w jego realizacji. W Starym Testamencie, ograniczając się do czterech głównych proroków, widzimy, że Izajasz i Ezechiel byli żonaci, ale wydaje się, że zarówno Danielowi, jak i Jeremiaszowi odmówiono radości życia rodzinnego. Wiele kobiet powołanych do służby Panu na polu misyjnym zaakceptowało fakt, że pozostaną samotne, nawet jeśli miały plany małżeńskie, po prostu dlatego, że Pan poprosił je o postawienie Go na pierwszym miejscu. Wiemy, że takie zostaną nagrodzone w nadchodzącym dniu, ale nawet teraz, w tym życiu, mają radość, wiedząc, że są używane dla Jego chwały i, cytując ponownie Pawła, „troszczą się o rzeczy Pańskie, aby były święte zarówno w ciele, jak i w duchu” (1. Koryntian 7:34). We wszystkich tych sprawach, podobnie jak w najmniejszych szczegółach naszego życia, pytanie musi brzmieć: „Panie, co chcesz, abym uczynił?”.

 

ROZDZIAŁ 5

MIŁOŚĆ W DOMU

W Liście do Efezjan 5 widzimy, że stworzenie mężczyzny i kobiety na początku, jak również codzienne relacje mężczyzn i ich żon, są obrazem Chrystusa i Jego zgromadzenia. Jakże ważne jest więc, aby zobaczyć, co w tym rozdziale powiedziane jest o relacji męża i żony. Jest to konieczne, aby uzyskać orientację w kontekście, aby zobaczyć, co poprzedza ten fragment. We wcześniejszej części rozdziału znajdują się bardziej ogólne instrukcje dla tych, którzy — cytując zakończenie poprzedniego rozdziału — otrzymali przebaczenie „ze względu na Chrystusa”. Są oni zatem „umiłowanymi dziećmi Bożymi”, już nie ciemnością, ale światłem w Panu, i powołani do bycia naśladowcami Boga, chodzącymi w miłości, jak wielki przykład podany nam w wersecie 2, samego Chrystusa, który wydał siebie za nas, jako ofiarę i zadośćuczynienie dla Boga „na słodką wonność”. To doprowadza apostoła, pod przewodnictwem Ducha Świętego, do ostrzeżenia przed wszelkiego rodzaju nieczystością moralną, a nawet chciwością i głupią gadaniną, które to rzeczy są niegodne dla wierzących. Od tego przestrzega przed pijaństwem, pragnąc raczej, aby wierzący byli napełnieni Duchem, co wyrażałoby się w oddawaniu czci i wzajemnym budowaniu oraz chwaleniu naszego Pana i Boga, naszego Ojca. Część ta kończy się znamiennymi słowami: „Poddając się jedni drugim w bojaźni Bożej”. Jeśli wszyscy wierzący razem są gotowi podporządkować się sobie nawzajem, to nie wyda się nierozsądne, jeśli żona zostanie wezwana do podporządkowania się mężowi, jak Panu. Jak zawsze, kiedy otrzymujemy instrukcje, nie każe się nam być posłusznym bez wiedzy dlaczego. Powodem tego poddania jest to, że mąż jest głową żony, tak jak Chrystus jest głową swojego zgromadzenia. Byłoby nie do pomyślenia, aby zgromadzenie uzurpowało sobie miejsce naszego Pana, Głowy całego zgromadzenia. Zatem nie do pomyślenia jest, aby kobieta chciała uzurpować sobie miejsce, które Bóg dał mężowi. Oczywiście ważne jest, aby mężczyzna zdawał sobie sprawę ze swojej odpowiedzialności jako głowy rodziny. Ilekroć w historii Izraela kobieta obejmowała przywództwo, wynikało to albo ze słabości narodu, z tego, że żaden mężczyzna nie brał na siebie odpowiedzialności, albo z niegodziwości, jak w przypadku Jezabeli w Izraelu, która miała Achaba pod całkowitą kontrolą, albo Atalii w Judzie, córki Jezabeli, która chciała zabić wszystkich książąt judzkich i uczyniła się królową. Szczęśliwie kobieta ta panowała tylko przez sześć lat, ponieważ niemowlęcy książę Joasz został zachowany przez swoją ciotkę i został podniesiony, aby zasiąść na tronie Dawida, aby utrzymać linię, z której miał pochodzić Mesjasz.

Kiedy jest tylko dwóch do podejmowania ważnych decyzji, jeden musi oddać decydujący głos, mówiąc po światowemu. Bóg wyraźnie powiedział, że to mąż musi podjąć ostateczną decyzję. Oczywiście, on będzie omawiać rzeczy z żoną, bo są „dziedzicami razem łaski życia” (1. Piotra 3:7). W liście Pawła do Tymoteusza wyjaśnia on, że „najpierw powstał Adam, a potem Ewa. A Adam nie został zwiedziony, lecz kobieta, będąc zwiedziona, znalazła się w przestępstwie” (1. Tymoteusza 2:13-14). To, co zostało powiedziane wcześniej na temat różnicy między mężczyznami a kobietami, jest prawdopodobnie odniesione do tego powtórzenia najwcześniejszej historii człowieka. Werset 24 Listu do Efezjan 5 wyjaśnia, że normą uległości żony jest poddanie zgromadzenia Chrystusowi. „Dlatego jak kościół jest poddany Chrystusowi, tak i żony niech będą we wszystkim swoim mężom” (Efezjan 5:25). W Kolosach jest to wyrażone, być może, nieco inaczej: „Żony, poddajcie się własnym mężom, jak przystoi w Panu” (Kolosan 3:18). Odwołuje się to do przydatności uległości. Piotr przypomina nam, że „w dawnych czasach święte niewiasty, które ufały Bogu, przyozdabiały się” (to znaczy cichym i spokojnym duchem), „będąc poddane swoim mężom, tak jak Sara była posłuszna Abrahamowi, nazywając go panem; którego córkami jesteście, dopóki dobrze czynicie” (1. Piotra 3:5-6).

Każdy list ma swoje przesłanie dla mężów. W Piśmie Świętym zawsze jest doskonała równowaga. Piotr, na przykład, mówi mężom: „Mieszkajcie z nimi według wiedzy, oddając cześć żonie, jako słabszemu naczyniu, jako współdziedziczkom łaski życia; aby wspólne modlitwy wasze nie doznały przeszkody” (1. Piotra 3:7). Widzimy tu, jak zauważono w słowach napisanych do Tymoteusza, że mąż i żona mają się modlić razem, oprócz osobistej i prywatnej modlitwy każdego z nich. Zauważmy jeszcze raz, że nie ma tu mowy o tym, że kobieta jest gorsza: mąż ma ją czcić, nie tylko przed innymi ludźmi, ale także w domu sam na sam i przed dziećmi. Rycerskość i uprzejmość to staroświeckie słowa, ale chrześcijański mąż będzie je nadal wykazywał, nie tylko w stosunku do własnej żony, ale także wobec innych kobiet. „Czcijcie wszystkich” - czytamy nieco wcześniej w tym liście. Wynika z tego, że jeśli wstrzymamy się z oddawaniem honoru sobie nawzajem, będzie to miało wpływ na nasze życie modlitewne: „aby modlitwy wasze nie były utrudnione”.

Na początku życia małżeńskiego nie zawsze łatwo jest dostosować się do nowego związku. Oczywiście na początku istnieje pewna rezerwa, jeśli chodzi o rozmowy. Jeśli jednak istnieje prawdziwa miłość i pragnienie, by być „jednym w Panu”, mąż i żona wkrótce będą mogli bez skrępowania rozmawiać na wszystkie tematy. Wzajemna miłość ostatecznie pokona wszystkie problemy wynikające z różnic temperamentu, wychowania lub światopoglądu. Gdy uświadomimy sobie, z jaką cierpliwością Pan znosi nas, to z pewnością stać nas na cierpliwe słuchanie siebie nawzajem! Biblia używa wyrażenia (w oryginale) o mówieniu „z ust do ust”. Nie ma to być jednostronne wyrażanie opinii „usta do ucha”. Każdy z partnerów musi być gotowy do słuchania drugiego, pamiętając, że sam Pan jest zawsze niewidzialnym Słuchaczem.

W Kolosach zdanie skierowane do mężów jest krótkie, ale znaczące: „Mężowie, miłujcie żony i nie bądźcie zgorzkniali wobec nich” (3:19). Jakie to smutne, że takie słowa muszą być wypowiedziane! Tak łatwo jest pozwolić, by rozwinął się korzeń goryczy. Zaczyna się, być może, od krytycznej obserwacji, jak żona robi pewne rzeczy. Zamiast porozmawiać o tym ze sobą, pozwala się, by irytacja przerodziła się w gorycz, tak że mąż lub żona mogą nawet zwrócić uwagę innych ludzi na niedociągnięcia ich partnera, co jest żenującym doświadczeniem zarówno dla partnera, jak i dla gości. Gdyby tylko mężowie naprawdę kochali swoje żony, byliby gotowi wybaczyć każde małe i wielkie uchybienie i pomóc swoim żonom je przezwyciężyć. Paweł nakazał Kolosanom przyoblekać się w miłość, która jest więzią doskonałości, a Piotr mówi nam, że „miłość zakryje mnóstwo grzechów” (1. Piotra 4:8). „Umiłowani, miłujmy”.

W Liście do Efezjan 5 mąż jest wezwany do miłowania swojej żony; przede wszystkim dlatego, że ma być żywym obrazem Chrystusa, który umiłował Kościół i oddał się za niego. Jest to tak wielki temat, że apostoł podejmuje go w dalszej części rozdziału, pokazując jak historia Adama i Ewy była cieniem tej większej tajemnicy: Chrystusa i Jego zgromadzenia. Nasz błogosławiony Pan dał samego siebie: więcej nie mógł dać. Mąż ma kochać swoją żonę w ten sam sposób. Jakże daleko wszyscy upadamy, zarówno w pojmowaniu doskonałej miłości Chrystusa, jak i w wykonywaniu Jego nakazu „miłujcie się wzajemnie, jak ja was umiłowałem”. Dla męża ma to szczególne znaczenie. On jest wezwany do okazania tego w swoim uczuciu do żony. Apostoł mówi nam, że „kto miłuje żonę swoją, miłuje samego siebie. Bo nikt nigdy nie nienawidził swego ciała, ale je żywił i pielęgnował tak jak Pan Kościół”. Dlatego też podkreśla: „Tak więc powinni mężczyźni miłować swoje żony, jak własne ciała” (w. 28). Jest rzeczą słuszną, że powinniśmy dbać o nasze ciała, ponieważ są one świątyniami Ducha Świętego, ale, mężowie, to jest sposób, w jaki macie kochać swoje żony. Nasz Pan odżywia i dba o swoje zgromadzenie. Tak samo mężczyzna powinien dbać o swoją żonę. Znów pojawiają się przed nami słowa z pierwszych stron Biblii: „Z tego powodu opuści człowiek ojca i matkę, i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem” (Efezjan 5:31). Apostoł stosuje to jeszcze do „wielkiej tajemnicy” Chrystusa i Jego zgromadzenia, ale nie może opuścić tego tematu bez przypomnienia swoim czytelnikom: „Niemniej jednak niech każdy z was w szczególności tak miłuje żonę swoją, jak siebie samego; a żona niech pokazuje, że czci męża”.

 

ROZDZIAŁ 6

A CO Z DZIEĆMI?

Małżeństwo zostało ustanowione nie tylko dla towarzystwa dwóch partnerów: zauważyliśmy, że nasi pierwsi rodzice otrzymali polecenie, aby być płodnymi i rozmnażać się, i odnawiać ziemię. Możemy się zastanawiać, czy w dzisiejszych czasach, kiedy tak wiele słyszymy o światowym przeludnieniu i niedoborze zasobów, te słowa mają jeszcze jakieś znaczenie. Z tego, co widzimy, Bóg nigdy nie odwołał tego polecenia. Zwracając się do kolejnych pokoleń, słowa Pana są wyraźnie wypowiedziane do „was i waszych dzieci”. Szczęśliwe są dzieci urodzone w chrześcijańskim domu! Jeszcze przed ich narodzinami rodzice modlą się za nie, a gdy tylko są świadome czegokolwiek, słyszą dźwięki chrześcijańskich pieśni i słowa Biblii, nie wspominając już o kontakcie z innymi wierzącymi, czy to w domu, czy też, gdy rodzice zabierają je na chrześcijańskie spotkania od czasu do czasu. W czasach Starego Testamentu Bóg obiecał specjalne błogosławieństwa dla rodzin, gdzie Jego słowa były przestrzegane. O ileż bardziej w tych uprzywilejowanych dniach, gdy Bóg powołuje z narodów lud dla swego imienia! Jakież to przeżycie dla młodych rodziców, gdy rodzi się ich pierwsze dziecko! Świeżo z ręki Boga, „bojaźliwie i cudownie stworzone”, jest to doskonale ukształtowana istota ludzka, z własnym duchem i duszą, z własną wolą i życiem od tej chwili oddzielonym od matki.

Czasami rzeczywiście może nam zostać powierzony maluch, który nie jest idealnie wymodelowany. Nie jest łatwo się z tym pogodzić i często takie dziecko będzie potrzebowało lat szczególnej uwagi. Przede wszystkim dziecko upośledzone stawia ogromne wymagania miłości i cierpliwości rodziców. Samo dziecko, gdy dorasta, może stać się zbuntowane i sfrustrowane. Bracia i siostry mogą mieć za złe, że poświęca się uwagę niepełnosprawnemu członkowi rodziny. Z drugiej strony, rodzice takiego dziecka mogą nauczyć się cennych lekcji, ponieważ codziennie zwracają się do Pana po siłę i mądrość. Na przykład ojciec ciężko upośledzonego chłopca napisał trzy piękne książki, w których w prosty i szczery sposób opisuje, jak Bóg krok po kroku spełniał potrzeby rodziców i odpowiadał na ich modlitwy. Książki te były źródłem pociechy i duchowej siły dla wielu innych rodziców w podobnych sytuacjach. Słyszało się, jak inni rodzice niepełnosprawnych dzieci mówili: „Za nic nie przegapilibyśmy tego doświadczenia. Tak bardzo zbliżyło nas ono do Pana”. Niezależnie od tego, czy jesteśmy rodzicami zdrowych, czy chorych dzieci, wciąż możemy uważać za przywilej świadomość, że „dzieci są dziedzictwem Pana” (Psalm 127:3).

Jest to wielka i uroczysta odpowiedzialność wychowywać małe dziecko w karceniu i napominaniu Pana. Z jednej strony potrzebuje ono całej miłości i cierpliwości, jaką mogą dać ojciec i matka. Z drugiej strony potrzebuje ono ciągłego i konsekwentnego nauczania i poprawiania, aby mogło żyć w środku zepsutego świata, gdzie wszystko jest nastawione na wolę człowieka (i szatana), a wola Boża nie ma żadnego znaczenia. Biblia ostrzega nas, że świat nie stanie się lepszy. Każde kolejne pokolenie staje wobec problemów chciwości, ucisku, samowoli, przemocy — wszystko to jest wynikiem kontroli szatana nad sprawami tego świata.

Pośród tego całego zła można znaleźć przypadki, takie jak dom, w którym dorastał Tymoteusz. Jego babcia, a potem matka, nauczyły go słuchać Słowa Bożego i w młodym wieku poznał Pana i zaczął Mu służyć. Zadanie matki w tym zakresie jest najważniejsze. Z reguły ma ona więcej czasu, który może poświęcić dzieciom niż ojciec, który zwykle jest żywicielem rodziny i może być nieobecny w domu przez wiele godzin każdego dnia. Chrześcijańskie matki są więc w uprzywilejowanej pozycji. Mają w swoich rękach nieskażone życie, które mogą kształtować i wpływać na dobro. W historycznych księgach Biblii prawie zawsze czytamy imię matki króla. Czasami rzeczywiście czytamy, że królowa-matka była doradczynią syna do czynienia niegodziwości, jak w przypadku Atalii, ale często potrafiła doprowadzić syna do bojaźni Pańskiej i pozostawała u jego boku nawet po tym, jak został koronowany na króla. Wielu wiernych sług Bożych jest gotowych opowiedzieć nam o wpływie pobożnej matki. To prawda, że w dzisiejszych czasach ojciec często ma więcej wolnego czasu, niż nasi rodzice kiedykolwiek mieli, i zawsze jest dobrze, gdy przywilej modlenia się z dziećmi przed snem lub opowiadania im historii biblijnych jest dzielony przez matkę i ojca. W przeciwnym razie może dojść do sytuacji podziału i rozłamu, gdzie każde z rodziców ma ściśle określony obszar działania, do którego drugie nie może wkraczać. Obecnie nie ma takiego niebezpieczeństwa jak w czasach wiktoriańskich, jeśli można sądzić po historiach, które czytamy o chrześcijańskich domach z tego okresu. Niemniej jednak dobrze jest zobaczyć, co Biblia ma nam do powiedzenia na temat wychowania dzieci. Księga Przysłów zawiera wiele praktycznych porad na ten temat. Jednym z najbardziej znanych tekstów jest oczywiście: „Wychowuj dziecko na drodze, którą powinno iść: a gdy się zestarzeje, nie odstąpi od niej” (Przypowieści 22:6). Również w liście do Efezjan czytamy: „Ojcowie, nie zachęcajcie dzieci waszych do buntu, ale wychowujcie je w karności i napominaniu Pańskim” (6:4). Paweł mógł powiedzieć do swoich duchowych dzieci: „Byliśmy wśród was łagodni, jak matka pielęgnująca swoje dzieci” (1. Tesaloniczan 2:7). Wiedział, jak mówić ostro, gdy było to konieczne, ale wszystko było zrobione w duchu miłości.

W proroctwie Ozeasza Bóg mówi do swojego niewiernego ludu (11:1): „Gdy Izrael był dzieckiem, wtedy umiłowałem go i wezwałem Mojego syna z Egiptu ...

Nauczyłem chodzić także Efraima, biorąc ich za ramiona; ale oni nie wiedzieli, że ich uzdrowiłem. Pociągnąłem ich sznurkami człowieka, pasmami miłości”. My, którzy przez łaskę doświadczyliśmy takiej miłości i cierpliwości od Boga wszelkiej łaski, powinniśmy starać się wychowywać nasze dzieci w tym samym duchu stanowczości i dobroci.

 

ROZDZIAŁ 7

GDZIE BĘDZIEMY MIESZKAĆ?

Nie wszyscy nowożeńcy są w stanie znaleźć odpowiednie miejsce do zamieszkania, choć problem mieszkaniowy z pewnością nie jest tak dotkliwy, jak jeszcze pokolenie czy kilka lat temu. Przy wyborze domu naturalnie należy wziąć pod uwagę wiele czynników: zatrudnienie, usługi publiczne, ewentualnie szkoły jeśli ktoś nie chce edukować swoich dzieci domowo — ale jedną bardzo ważną kwestią jest to, aby znajdować się wystarczająco blisko, aby móc dotrzeć do lokalnego zgromadzenia. Kiedy lud izraelski przemierzał pustynię, miejsce kultu, Przybytek, znajdował się w środku obozu. Kapłani i Lewici mieli swoje namioty blisko niego, podczas gdy wszystkie inne plemiona obozowały wokół niego, po trzy plemiona z każdej strony. Kiedy weszli do ziemi obiecanej, to sam Bóg wybrał miejsce, w którym ustanowił swoje imię. Jerozolima, jak widzimy na mapie, była tak centralnie położona, że Izraelici z każdej części kraju mogli dostać się do świątyni, aby obchodzić święta Pańskie.

Wybór domu, który nie jest w zasięgu lokalnego zgromadzenia, może z czasem doprowadzić do nieregularnego uczęszczania na zgromadzenia do imienia Pana Jezusa, a nawet do „wpadania do bylejakiego kościoła za rogiem” dla wygody, co w końcu może doprowadzić do tego, że w ogóle nie będziemy zgromadzać się zgodnie z myślami Bożymi. Może to brzmi nieprawdopodobnie i pesymistycznie, ale doświadczenie uczy, że taka kolej rzeczy jest aż nazbyt częsta.

Jest to satysfakcjonujące, gdy mamy wystarczająco duży dom, aby móc przyjmować lud Boży w gościach, ale musimy wystrzegać się bycia tak „dumnymi z domu”, że trzymamy wszystkich na dystans albo przyjmujemy ich i gościmy tylko wtedy gdy możemy przygotować się na tyle wystawnie aby zrobić na nich wrażenie. Niezależnie od tego, czy jest on ciasny, czy przestronny, musimy pamiętać, że nasz dom jest jednym z darów Bożych, z którego należy korzystać tak, jak On to uczynił.

Jaką pociechą musiało być dla naszego błogosławionego Pana zaproszenie do domu Marty i Marii lub gościnnej pary w Emaus! Apostołowie również byli zadowoleni z takich zaproszeń i jest to przywilej gościć tych, którzy są Chrystusowi. Możemy się cieszyć, gdy możemy gustownie wyposażyć nasze domy, ale musimy pamiętać, że jesteśmy pielgrzymami w drodze do domu w niebie. Król Ezechiasz został zapytany: „Co widzieli w twoim domu?”, gdy z dumą pokazywał swoje skarby wysłannikom babilońskim. Wszystko, co on i jego ojcowie zgromadzili, zostało mu powiedziane przez proroka, że zostanie zabrane do Babilonu. Chrześcijanie również powinni trzymać wszystkie ziemskie posiadłości luźną ręką, aby w razie wezwania do porzucenia wszystkiego, na przykład, aby pójść i służyć Mu na polu misyjnym, nie stawiali swoich posiadłości na drodze do bycia posłusznym Mu. On dał nam wszystkie rzeczy bogato i obficie, abyśmy się nimi cieszyli, ale one nadal są Jego i mamy obowiązek być wiernymi szafarzami tego, co On nam powierzył.

 

ROZDZIAŁ 8

CO MAMY DAĆ?

Żaden dom nie może być prowadzony bez jakiegoś budżetu, a obowiązkiem obojga partnerów jest dopilnowanie, by żyli w granicach swoich możliwości. W tym, jak we wszystkim innym, „miłość jest wypełnieniem prawa”. Nie ma żadnego powodu, dla którego żona nie miałaby od czasu do czasu zasilić swą szafę ładnym ubraniem, ani też nie jest złe, aby mąż kupił sobie książkę lub oddał się nieszkodliwemu hobby, jeśli budżet na to pozwala. W Nowym Testamencie czytamy, że „Bóg daje nam obficie wszystko, abyśmy się cieszyli” (1. Tymoteusza 6:17), ale ta sama część Pisma Świętego mówi nam, że jesteśmy odpowiedzialni za mądre korzystanie z naszych zasobów (jakkolwiek ograniczone mogą się nam wydawać). Dlatego też następny werset zachęca tych, którzy posiadają wygodne środki do „czynienia dobra”, do bycia „bogatymi w dobre uczynki, gotowymi do rozdzielania, chętnymi do przekazywania”, czyli do dzielenia się tym, co mamy z innymi. To, jak zauważa apostoł, nie jest tylko obowiązkiem, ale inwestycją - „gromadzeniem dla siebie dobrego fundamentu na przyszły czas”, a jednocześnie gromadzeniem tego, co jest prawdziwym życiem - „życia wiecznego”.

Nasz Pan mówił o tym, że „dzieci tego świata” są mądrzejsze, w swojej sferze, niż „dzieci światłości” (Łukasza 16,8) i wskazał, że nasza wierność „w tym, co najmniejsze” (w tym przypadku bogactwo materialne) jest wskaźnikiem wierności w rzeczach duchowych. Nie każdy właściciel domu prowadzi pisemne rozliczenia dochodów i wydatków, ale nie jest złym pomysłem przynajmniej zacząć w ten sposób, aby uniknąć popadnięcia w długi, a tym samym zepsucia naszego świadectwa przed światem.

Czytałem kiedyś o kaznodziei, którego tematem były „pieniądze”. Miał on trzy nagłówki swojego wykładu: pierwszy: „Zdobądź wszystko, co możesz”, następnie: „Oszczędzaj wszystko, co możesz” i trzeci, który zdenerwował przynajmniej jednego członka jego kongregacji: „Dawaj wszystko, co możesz”. Możemy nie zgadzać się z chwytającym duchem, który mógł być w pierwszym punkcie, ale Pan Jezus nie pozostawił nam wątpliwości, że „bardziej błogosławione jest dawać niż otrzymywać” (Dzieje 20:35). On i Jego uczniowie nigdy nie byli bogaci, ale Judasz, ich skarbnik, musiał być wielokrotnie instruowany, aby „dać coś ubogim” (Jan 13:29), a także kupować to, co było niezbędne na święta Jehowy.

Pod prawem lud izraelski miał nakazane dawać dziesiątą część wszystkich swoich dochodów Lewitom, którzy z kolei dawali dziesiątą część swoich dochodów kapłanom. Nie jesteśmy pod prawem, ale wierzący ma dziś możliwość inwestowania w to, co przynosi chwałę Bogu i przyniesie owoc na wieczność. Czy możemy dawać mniej niż Izrael z dawnych czasów? Jest wiele wezwań do naszych portfeli i nie zawsze możemy zdecydować, która sprawa najbardziej potrzebuje naszego wsparcia, więc w tym zakresie musimy się ciągle modlić: „Panie, co chcesz, abym uczynił?”.

„Tajemnica Pana jest z tymi, którzy się Go boją” (Psalm 25:14), a jeśli pozostawać będziecie w bliskości do Niego, On da mądrość w tej i każdej innej sprawie.

 

ROZDZIAŁ 9

JAK MAMY DAWAĆ?

Listy Pawła zawierają jasne wskazówki dotyczące chrześcijańskiego dawania. Choć starał się jak najdłużej utrzymać siebie i swoich towarzyszy, pracując własnymi rękami, Paweł mógł się cieszyć, gdy święci Filipianie posyłali mu „raz po raz”, gdy był w potrzebie (Filipian 4,16), a Koryntianom poświęcił dwa rozdziały swojego drugiego listu na temat „posługiwania świętym” (2. Koryntian 8 i 9). Jednym z najbardziej wymownych wersetów w tej części jest 2. Koryntian 9,7: „Każdy człowiek, jak chce w swoim sercu, tak niech daje, nie z żalem ani z konieczności, bo Bóg kocha radosnego dawcę”.

Już w Starym Testamencie, na przykład, gdy potrzebne były materiały do budowy Przybytku lub Świątyni, podkreślano, że każdy, kto dawał, czynił to „chętnie swoim sercem” (Wyjścia 25:2, 1. Kronik 29:9). O ileż bardziej my, którzy jesteśmy wysoce uprzywilejowani, a także, ogólnie rzecz biorąc, bardziej zamożni niż ci, którzy w tamtych czasach chętnie dawali na służbę Bożą, potrzebujemy zbadać nasze serca i chętnie dawać na dzieło Pana, czy to w kraju, czy za granicą. Koryntianie byli zachęcani do dawania, ponieważ znali „łaskę Pana naszego Jezusa Chrystusa, że chociaż był bogaty, to jednak dla was stał się ubogim, abyście wy przez ubóstwo Jego byli bogaci” (2. Koryntian 8:9).

Po pierwsze, musi to być dawanie regularne. Chaotyczne dawanie często kończy się brakiem dawania. Cotygodniowe zbiórki są wspomniane w pierwszym liście Pawła do Koryntu: „Pierwszego dnia tygodnia niech każdy z was złoży w swoim magazynie, jak mu Bóg dopomógł” (1. Koryntian 16,2).

Pewna starsza wdowa u której były biblijne małe grupy jest tu dobrym przykładem. Spotkania odbywały się kiedyś w jej domu, ale po śmierci męża towarzystwo rozproszyło się, a ona została sama. Kiedy ją odwiedziliśmy po dłuższej przerwie w kontaktach, nalegała, abyśmy przyjęli dużą sumę na pracę Pańską. „Czy nie popełniłaś błędu?” zapytano ją. „Nie”, odpowiedziała, „kładę to przez każdy Dzień Pański, gdy siedzę sama, i to jest to, co zebrałam”.

Apostoł wiedział, że jeśli święci odkładają trochę co tydzień, to po jego przybyciu do Koryntu będzie spora suma dla ubogich w Jerozolimie. Jeżeli będziemy dawać „jak Bóg raczył”, to nie będzie potrzeby narzekać na niedostateczne wsparcie dla pracy Pańskiej.

Smutno jest myśleć, że wiele wartościowych działań chrześcijańskich musi być ograniczonych, ponieważ inni wierzący wstrzymują swoje dary. Pan pochwalił ubogą wdowę, która dała „wszystko, co miała”, chociaż było to na utrzymanie budynku, który według Jego słów miał być zniszczony z powodu niewierności tych, którzy tam służyli. Dała to Panu, a Pan chętnie to przyjął, tak jak przyjął wszelką dobroć okazaną „najmniejszym z tych braci moich”. Nie jest tak, że powinniśmy dawać bezkrytycznie wszystkim organizacjom charytatywnym, które apelują o fundusze: nie mamy rzucać psom tego, co święte. Nawet w tej sprawie możemy modlić się o mądrość, a jesteśmy pewni, że Bóg nam jej udzieli.

O Koryntianach czytamy, że „najpierw oddali siebie samych Panu” (2. Koryntian 8,5), a więc ich dary były do przyjęcia. W tym widzimy, że dawanie nie ogranicza się do pieniędzy. Jeśli oddaliśmy się Panu, nasz czas, nasze talenty, nasze domy i wszystko, co mamy, może być użyte w Jego służbie. Musimy jednak zachować pewną perspektywę. Jeżeli nasza uwaga poświęcona sprawom Pańskim koliduje z naszymi obowiązkami domowymi i rodzinnymi, to możemy zmierzać ku domowej katastrofie, ale jeżeli nasze świeckie zobowiązania uniemożliwiają nam dotarcie na zebranie modlitewne lub udzielenie się w pracy Pańskiej, to grozi nam uroczysta reprymenda skierowana niegdyś do ziemskiego ludu Bożego: „Czy człowiek okradnie Boga? Wy zaś okradacie Mnie w dziesięcinach i ofiarach” (Malachiasza 3:8).

Dzięki Bogu, jeśli jesteśmy chętni i posłuszni, jak wynika z kolejnych wersetów, On jest gotów „otworzyć okna niebieskie i wylać na was błogosławieństwo, że nie będzie dość miejsca, aby je przyjąć” (Malachiasza 3:10).

Niech nasze domy będą jak te w Betanii i Emaus, gdzie Zbawiciel mógł czuć się jak w domu, a Jego „swoi” mogli Mu służyć i cieszyć się Jego towarzystwem, prawdziwym przedsmakiem błogosławieństw miejsca przygotowanego w domu Ojca!