Select your language
Afrikaans
Arabic
Basque
Bulgarian
Catalan
Chichewa
Chinese
Croatian
Czech
Danish
Dutch
English
Farsi
Fijian
Filipino
French
German
Greek
Hebrew
Italian
Japanese
Kinyarwanda
Kisongie
Korean
Lingala
Malagasy
Norwegian
Nuer (Sudan/South-Sudan)
Oromo
Polish
Portuguese
Romanian
Russian
Slovak
Somali
Spanish
Swahili
Swedish
Tshiluba (DR Congo)
Turkish
Welsh

Hendrik L. Heijkoop

Edwin N. Cross

https://biblecentre.org/content.php?mode=7&item=1068

1906-1995

Brat Hendrik Heijkoop został zabrany do domu, by być z Panem, w czwartek 31 sierpnia 1995. Jego ciało zostało pochowane w środę, 6. września w Winschoten, Holandia. Urodził się w Holandii w 1906 roku, jako dziesiąte dziecko bogobojnej rodziny. W wieku młodzieńczym, po długich i głębokich ćwiczeniach, odnalazł pokój z Bogiem. Wcześnie zapragnął służyć Panu w pełnym wymiarze czasu, głosząc i nauczając Słowa Bożego. Studiowanie Słowa było odtąd jego głównym zajęciem i przyjemnością. Doskonale rozumiał, co to znaczy być szafarzem wspaniałych prawd związanych ze zgromadzeniem Bożym.

Z powodzeniem pracował jako księgowy, ale swój wolny czas poświęcał na służbę Słowu Bożemu wśród wierzących w Holandii i Niemczech. Wtedy Pan użył go dla wiecznego błogosławieństwa wielu osób, w tym mojej babci. Mój ateistyczny dziadek również nawrócił się pod wpływem jego kazań, a moja mama i ciotka również zaufały Zbawicielowi dzięki jego posłudze. Moja mama została ochrzczona przez niego w dzieży piekarskiej. Powiedział mi kiedyś, że w tamtym czasie Pan działał w cudowny sposób, aby nawrócić bardzo wielu ludzi w północnej Holandii. Wśród moich wspomnień o nim jest jego radość, gdy prosty brat o szczerym sercu dziękował Panu podczas Wieczerzy. Jeśli był obecny na zebraniu, nie przejmował inicjatywy, ale zawsze czekał na Pana. Bracia oczekiwali, że zawsze będzie przemawiał ze względu na swój dar, ale jeśli Pan nie dał mu słowa, mówił o tym i milczał. Zawsze uważałem, że jego przemówienie na konferencji w Winschoten było bogate i pełne Chrystusa oraz perspektywy bliskiego powrotu Zbawiciela. Czasami trudno było go przetłumaczyć, ale nigdy nie brakowało mu duchowej i moralnej mocy w tym, co mówił. Słuchacze (i tłumacze) mogli być łatwo wzruszeni do łez, gdy przedstawiał nam bogactwo Bożej łaski i miłosierdzia.

Przed i w czasie wojny 1939-45 napominał braci niemieckich, aby zachowali swoją separację od niemieckiego życia politycznego i nie brali udziału w prześladowaniu Żydów. Jego opieka nad żydowskim podopiecznym w pierwszych latach wojny spowodowała, że popadł w konflikt z nazistami. Za to został wysłany do jednego z osławionych obozów koncentracyjnych. Znalazł się w obozie pracy w Vught, niedaleko Eindhoven. W ciągu kilku dni brat Heijkoop ciężko zachorował na dolegliwości żołądkowe. W takim miejscu potrzebował wszystkich swoich sił i wołał do Pana o pomoc. Nie mógł zrozumieć, dlaczego tak bardzo cierpi. Stopniowo wracał do zdrowia i został przyjęty do pracy. Pan obdarzył go łaską w oczach prześladowców i został odpowiedzialny za produkcję wyrobów elektrycznych firmy Phillips (która to fabryka stała się w czasie niemieckiej okupacji centrum pracy niewolniczej). Po około 18 miesiącach zwrócił na siebie uwagę oficera, który przypomniał sobie, że nie można go było znaleźć krótko po tym, jak został uwięziony. Planowano, że Heijkoop zostanie zlikwidowany (być może w Auschwitz w Polsce). Ponownie Pan Bóg interweniował i dzięki zdecydowanemu apelowi pana Phillipsa (właściciela fabryki Phillipsa w której Heijkoop pracował) wyrok śmierci nie został wykonany. Następnie jeden z przedwojennych klientów pana Heijkoopa poprosił chłopaka swojej córki, młodego niemieckiego oficera, aby postarał się o uwolnienie jego księgowego, pana Heijkoopa. Młody oficer w niewyszukany sposób podrobił podpis starszego oficera i doprowadził do uwolnienia naszego brata. Młody człowiek przypłacił to życiem, ale sytuacja w Holandii okupowanej przez Niemców była taka, że brat Heijkoop nie został ponownie aresztowany.

W pierwszych dniach wolności, kiedy nie miał nic oprócz ubrania, w którym stał, wyraźnie usłyszał, jak Pan dał mu do zrozumienia, że teraz jest czas, by z wiarą przystąpić do pracy. W odpowiednim czasie Pan zapewnił naszemu bratu nie tylko niezależność finansową, ale także możliwość podjęcia ogromnej pracy literackiej, która przyniosła szerokie efekty i błogosławieństwo dla wielu. Pan dał mu wiele okazji do służby poza Holandią, w Ameryce Północnej (szczególnie w Kanadzie), Hiszpanii, Szwajcarii i Niemczech. W latach 50. odwiedził także Wielką Brytanię. Polegał w dużej mierze na kierownictwie Ducha Świętego i zgodnie z poleceniem Pana pełnił posługę wędrowną dla pokrzepienia braci w Chrystusie. Zostanie zapamiętany przede wszystkim jako nauczyciel Słowa Bożego wśród braci.

Przy pewnej okazji powiedział mi, że czasami przychodzą do niego niemieccy bracia i przepraszają za to, jak był traktowany przez nazistów. Jego odpowiedź brzmiała: "Nie mają za co przepraszać. Jeśli szli drogą obcości, oddzieleni od świata i jego polityki, to nie uczestniczyli w niegodziwości ówczesnego rządu. Jeśli jednak ktoś w jakikolwiek sposób wspierał reżim hitlerowski, to z pewnością był za to odpowiedzialny i powinien natychmiast wyznać to przed Panem. To była dla mnie jasna ilustracja tego, dlaczego dobry żołnierz Jezusa Chrystusa nie powinien wikłać się w sprawy tego życia. Uczestniczenie w jakikolwiek sposób w polityce pociąga za sobą odpowiedzialność za udział w cudzych grzechach.

Przez ponad czterdzieści lat redagował holenderskie czasopismo "Uit Het Woord der Waarheid" (Ze Słowa Prawdy) i był autorem wielu książek, z których najbardziej znaną jest "Zaczynając od Chrystusa" (w innych językach zatytułowana "Listy do młodych wierzących"). Książki te zostały wydrukowane w nakładzie do 458 000 egzemplarzy każda i zostały opublikowane lub przetłumaczone na języki: albański, bułgarski, chorwacki, holenderski, angielski, francuski, niemiecki, hindi maiayalam, norweski, pendżabski, portugalski, rumuński, rosyjski (9 000 egzemplarzy krążyło w ZSRR przed głasnostią), hiszpański, tagalski, tamilski, telegu itd. Pracował nad jak najszerszym rozpowszechnianiem Biblii (zwłaszcza znakomitego przekładu Darby'ego) i solidnej literatury wykładowej w każdym miejscu. Kiedy sekciarze zabronili sprzedaży swojego wydania pism zebranych Darby'ego wszystkim poza swoją własną koterią, pan Heijkoop zorganizował druk wystarczającej liczby egzemplarzy dla wszystkich, którzy chcieliby otrzymać komplet po umiarkowanej cenie. W pewnym momencie niewielu w Europie posiadało taki zestaw, ale na początku lat 80. większość osób aktywnych w życiu zborowym miała taki zestaw, jak również egzemplarz Skarbu Biblii pod redakcją Williama Kelly'ego. Kraje misyjne na Wschodzie (wówczas głównie kraje komunistyczne) i w krajach Trzeciego Świata tak bardzo leżały mu na sercu, że dostarczał im tysiące książek. Radował się, widząc, jak ewangelia łaski Bożej rozprzestrzenia się daleko i szeroko. Dziś bardzo wielu ludzi postępuje zgodnie z prawdami, które jego książki wyjaśniają na podstawie Pisma Świętego. Niestety, w niektórych kręgach niektórzy odwracają się od prawdy. Przypominam sobie, jak powiedział mi, że tam, gdzie światło świeciło najjaśniej, teraz widzimy największe odstępstwo i ciemność. Odnosił się wtedy do Wielkiej Brytanii, ale niestety te słowa można teraz odnieść także do Holandii.

Ostatnie lata jego życia upłynęły pod znakiem bardzo złego stanu zdrowia i w końcu zawiodła go pamięć. Mieszkał wraz z żoną w domu starców prowadzonym przez braci w Bonn w Niemczech. Nie mieli dzieci. Jego odejściu z tego świata towarzyszy dziękczynienie Panu za to, że wzbudził w nim taki dar i uwolnił go z jego zużytego i słabego ciała, aby mógł być w raju.

To jest najkrótszy szkic biograficzny, który ukazuje tylko niewielką część tego, co Pan dał w tym słudze. Obyśmy otrzymali łaskę naśladowania Pana w wiernym posłuszeństwie aż do Jego powrotu dla nas wszystkich na obłokach. "Pamiętajcie o waszych przełożonych, którzy mówili do was słowo Boże, a rozważając sprawę ich rozmowy, naśladujcie ich wiarę" (Hbr 13,7). 

E.N.C.